Aktualna sytuacja na świecie diametralnie zmieniła życie wielu ludzi. Ogłoszona przez WHO pandemia koronawirusa doprowadziła do drastycznych zmian w działaniu rynku, a także w codziennym życiu całych społeczeństw. Nie ominęło to handlu e-commerce, na którym obecna sytuacja odcisnęła swoje piętno. Co ciekawe – nie tylko negatywnie.
Na przełomie lutego i marca doniesienia o zarażeniu koronawirusem dochodziły z państw znajdujących się coraz bliżej Polski. Wraz z nimi pojawiły się pierwsze wyszukiwania w Google. Polacy chcieli dowiedzieć się, z czym mogą mieć do czynienia. Zaowocowało to wyraźnym rosnącym trendem w wyszukiwarkach na frazę „koronawirus”. Oprócz tego można zauważyć trend wzrostowy wyszukiwania takich fraz jak:
Trudno się temu dziwić. Każdy próbuje się zabezpieczyć przed koronawirusem na tyle, ile jest w stanie. Na tym może skorzystać rynek e-commerce.
Co ciekawe oprócz standardowych wyszukań można doszukać się także tych mniej poważnych. Okazuje się, że Polacy stoją na podium pod względem liczby wpisanych fraz, takich jak:
Ma to związek z… wątpliwościami, czy popularne meksykańskie piwo Corona nie ma związku z wirusem z Wuhan. Mimo powagi sytuacji nietrudno tutaj choćby o cień uśmiechu. Oczywiście te rzeczy nie mają ze sobą żadnego związku. Mimo tego producenci tej marki trunku mogą spodziewać się spadku sprzedaży w najbliższym czasie.
Centra handlowe są zamykane. Handel stacjonarny przeżywa bardzo trudne chwile. Trudno jest się temu dziwić – mimo że sklepy są zamknięte, to ich właściciele muszą liczyć się z narastającymi kosztami. W połączeniu z utrudnieniami w transporcie sytuacja rysuje raczej negatywną perspektywę na najbliższy czas dla handlu stacjonarnego.
Ze stratami muszą liczyć się także restauracje, kawiarnie, a także organizatorzy różnego rodzaju imprez. Ze względu na zalecenia dotyczące „social distancingu” oraz ograniczeń zbierani się grup powyżej 50 osób, do tradycyjnych miejsc spotkań mało kto zawita, a co dopiero będzie chciał zorganizować przyjęcie. Dlatego jest to trudny czas, którzy właściciele tego rodzaju przedsiębiorstw muszą spokojnie przeczekać z nadzieją, że nie przyniesie to zbyt wielu strat.
Wiele fabryk stoi. Transport międzynarodowy jest w dużej mierze ograniczony. Może to skutkować w ograniczeniu produktów, które nie są „pierwszej potrzeby”. W świetle takich prognoz przewidywane jest znacznie spowolnienie rozwoju rynku. Przedsiębiorcy powinni mieć to na uwadze i zacząć przygotowywać się do możliwych utrudnień z tym związanych.
Ludzie przeważnie przebywają w domu. Starają się nie wychodzić. Jednym ze sposobów na spędzeniu czasu jest Internet, który jest wybierany z pewnością przez wielu. W związku z tym rynek e-commerce w czasie pandemii może liczyć na dużo większe zainteresowanie.
Ostatnimi czasy marketing internetowy RTM-em stoi. Pandemia koronawirusa wydaje się na tyle intensywnym i atrakcyjnym tematem, że aż trudno się powstrzymać, by nie wykorzystać go w komunikacji marketingowej. Jednak jest to bardzo niebezpieczne.
Choć stworzenie dobrze przyjętej kreacji jest możliwe, to nietrudno o gafę. Temat koronowirusa, choć nośny, jest bardzo wrażliwy i delikatny. Nieumiejętna komunikacja może doprowadzić do wywołania u potencjalnych klientów niesmaku. Ten z kreacji przeniesie się na całościowy wizerunek marki. Dlatego warto przemyśleć działania w tym zakresie. Jeżeli nie wpadniemy na odpowiednio ciekawą i „smaczną” kreację, lepiej ugryźć się w język i nie publikować nic.
W innym wypadku możemy doprowadzić do negatywnego wpływu na nastroje społeczne. Nieumiejętnie zaprojektowana kreacja może doprowadzić do zaostrzenia paniki czy dezinformacji, czego nikt by sobie nie życzył.
Wiele firm decyduje się na bezpieczną opcję w postaci przekazywania środków na walkę z koronawirusem. Jest to dobry pomysł na ocieplenie swojego wizerunku, choć w gąszczu ofert pomocy może umknąć wielu odbiorcom. Mimo wszystko jednak każda pomoc się liczy i warto to robić, nawet nie licząc na pozytywne reakcje ze strony konsumentów.
Na polskim rynku już słyszy się o wzrostach sprzedaży w sklepach internetowych. Można było się tego spodziewać – konsumenci mają dużo więcej czasu na zakupy, a wraz z zamknięciem stacjonarnych placówek, logicznym wyjściem jest skierowanie swojego wzroku na sieć. Poniżej kilka branż, które dobrze sobie radzą w czasach pandemii:
W internecie szumi od zdjęć pustych półek w marketach. Braki ryżów, makaronów, kasz czy mięsa jest widoczny niemal na każdej tablicy w mediach społecznościowych. I choć niektórzy konsumenci ruszyli na zakupy, inni pozostali w domu i zamówili zakupy spożywcze przez Internet.
Sklep Frisco.pl zanotował w zamówieniach takie wzrosty, jak:
Znaczny wzrost zainteresowania zmusił sklep do zamieszczenia informacji o wydłużonym terminie dostawy. Wygląda na to, że e-commerce spożywczy nie powinien się bać koronawirusa.
Wiele firm, które mają taką możliwość, podejmuje decyzję o przejściu na pracę zdalną. A każdy, kto pracuje w modelu „home office”, musi mieć do tego odpowiednie narzędzia. Dlatego oprócz rynku spożywczego, handel e-commerce także przeżywa swoje 5 minut.
Jak podaje Komputronik, wielu klientów poszukuje:
Pracownicy przyzwyczajeni do pewnego standardu w miejscach pracy są zmuszeni do przystosowania swojej przestrzeni życiowej. Dlatego tak ważne są dla nich narzędzia pracy. Wraz z tą potrzebą zwiększa się sprzedaż w sklepach internetowych nawet o kilkadziesiąt procent.
Oprócz tego rodzaju produktów dużym zainteresowaniem cieszą się:
Choć te urządzenia bezpośrednio nie wpłyną na koronowirusa, to zdecydowanie poprawią jakość powietrza czy wody. Zgodnie z zaleceniami Ministra Zdrowia jest to bardzo ważne w walce z koronawirusem.
Na wzrost sprzedaży mogą liczyć także e-commerce związany z lekami czy środkami dezynfekującymi. Sytuacja wymusza na konsumentach zwiększoną troskę o swój stan zdrowia oraz higieny. Jeśli nie są w stanie znaleźć oczekiwanych produktów w stacjonarnej aptece, swoją uwagę przeniosą na internetowe warianty. Dlatego tego rodzaju sklepy mogą oczekiwać wzrostu sprzedaży nawet o kilkaset procent.
Sklepy zajmujące się innego rodzaju produktami mogą już nie cieszyć się takim zainteresowaniem. Nie oznacza to jednak, że mają się czego bać. Choć pewnie są poza kręgiem zainteresowań większości społeczeństwa, mogą skorzystać na zamknięciu sklepów stacjonarnych. Dlatego osoby zdeterminowany do zakupu wymarzonych butów czy ubrań, chętnie skierują się na ich strony. Dla wielu konsumentów zakupy także są formą odstresowania się czy spędzenia czasu, a skoro wyjść z domu strach, to mogą spędzić na tym dużo więcej czasu.
Firmy oferujące swoje produkty zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i internetowych, zauważają znaczny wzrost zainteresowania w sieci. Konsumenci związani z marką nadal się jej trzymają, nawet jeśli nie mogą zakupić produktów na miejscu. Dzięki temu zamknięcie stacjonarnych placówek nie jest dla nich tak bardzo dotkliwe. Może to przekonać inne firmy do zainwestowania w e-commerce, co mogłoby zwiastować jeszcze szybszy rozwój tej gałęzi rynku.
Aktualnie handel e-commerce odczuwa korzystne efekty związane z pandemią koronawirusa. Jednak nie oznacza to, że tak będzie przez cały czas. Wraz z przedłużaniem się sytuacji mogą pojawić się niemałe trudności, z którymi rynek będzie musiał sobie poradzić. Warto mieć to na uwadze i nie poddać się euforii, która może pojawić się wraz ze wzrostem sprzedaży.
Wiele przedsiębiorstw jest nieprzygotowanych na tak duży wzrost zainteresowania. Może to łączyć się z przeciążeniem niektórych procesów związanych z logistyką czy magazynowaniem produktów. W pewnym momencie produktów na sprzedaż może zabraknąć. W związku z tym mimo dużego zainteresowania sklepy internetowe nie będą przynosić zysków.
Szczególnie zagrożone pod tym względem e-commerce oferujące produkty charakteryzujące się złożonym procesem produkcji oraz transportu jak odzież czy elektronika. Wiele fabryk stanęło w miejscu, transport międzynarodowy jest ograniczony. To wszystko składa się na ciemne chmury nad tymi gałęziami e-commerce. O wiele lepiej rysuje się za to przyszłość spożywczych sklepów internetowych. Jest tak ze względu na lokalną produkcję żywności. Dzięki temu nawet w przypadku pojawienia się braków, mogą zostać stosunkowo łatwo uzupełnione.
E-commerce jest zależny także od firm kurierskich. To one odpowiadają za transport sprzedanych produktów. Wraz z przedłużającą się sytuacją, kurierzy mogą wprowadzić pewnego rodzaju zabezpieczenia, które mogą powodować utrudnienia w doręczaniu produktów dla właścicieli sklepów internetowych. Operatorzy codziennie mają kontakt ze średnio kilkudziesięcioma osobami, co wiąże się ze znacznym ryzykiem rozprzestrzeniania się wirusa. Dostawa do domu wydaje się o wiele bezpieczniejszą opcją niż wizyta w stacjonarnym sklepie. Jednak nadal niesie ze sobą spore ryzyko. W świetle takich argumentów firmy kurierskie także mogą w pewnym momencie ograniczyć swoje usługi, co w znacznym stopniu wpłynie na rynek e-commerce.
Jeśli sytuacja będzie trwała dużo dłużej, handel e-commerce (a także cała gospodarka) będzie musiał przejść moment próby. Warto już zacząć się do niego przygotować. Dokonać oceny obecnej sytuacji, spróbować dostrzec potencjalne zagrożenia i możliwe rozwiązania, które należałoby wykorzystać. W ten sposób będzie można uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji i kosztów, które mogą pojawić się w najbliższej przyszłości.
Umów się na rozmowę w celu dobrania najlepszych rozwiązań do realizacji Twojego projektu.